wtorek, 26 lutego 2013

Bij, kto w Boga wierzy (NIE, 51/2004)

Minister Magdalena Środa, pełnomocnik rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn, powiedziała w Sztokholmie banały o znacznym wpływie religii katolickiej na pobłażanie przemocy domowej wobec kobiet. Dotknęło to zawodowych katolików, którzy uważają, że krzywdzenie kobiet ułatwia babom pokutę za zerwanie jabłka w raju. Środa mówiła prawdę. Kościół głosi przecież nierozerwalność małżeństwa nawet z bydlakiem i sadystą. Do niedawna niechętnie odnosił się do karier zawodowych, a więc i społecznej równorzędności kobiet, bo mają się rozmnażać i już. Kościół głosi autonomię rodziny. Państwo ma się nie wtrącać do życia rodzinnego. Minister Środę potraktowano tak, jak traktuje się w tym kraju wszystkie kobiety, które próbują walczyć o swoją godność. Minister broniąca kobiet wzbudziła gniew prawicy, los kobiet maltretowanych w ogromnej liczbie rodzin przejmuje ją mniej niż Środa.
Wszy was zjedzą

– Pani w szkole kazała nam narysować dobry i zły uczynek – mówi siedmioletni Paweł. – Tutaj pomagam mamie odkurzać dywan, to dobry uczynek. A tutaj tata bije mamę.
Dzieci wszystko wiedzą. Bardzo wstydzą się tego, co dzieje się w domu. Czekają tylko, kiedy wraz z mamą uciekną gdzieś daleko.
– Ojciec powiedział mamie i nam, że wszy nas zjedzą bez niego – mówi dwunastoletni Piotr.
Po ucieczce z domowego piekła zaczyna się inny horror. Sprawa rozwodowa. Uciekinierek nie stać na adwokata, a to one muszą udowodnić, że nie są wielbłądem. Przekupieni świadkowie, którzy za flaszkę wódki mówią, że byli ich kochankami. Znajomi męża, jego bliscy mówią, że to dobry mąż i ojciec. Bywa, że sprawcy przynoszą oświadczenia księży i proboszczów o ich nieskazitelnym charakterze.
– Adwokat męża zapytał się w sądzie, jakie mam dzisiaj majtki – mówi Anna S. – Gdy stwierdziłam, że nie rozumiem pytania, adwokat zagrzmiał, że noszę stringi. To miało znaczyć, że zasłużyłam na bicie.
– Miałam tłumaczyć się w sądzie, dlaczego odkąd wyprowadziłam się z domu, dzieci chodzą rzadko do kościoła – mówi Iwona K.
– Powódka całe dnie pracuje. Dzieci po szkole chodzą na świetlicę – to argument przeciwko matce.
Anna S. powiedziała sędziemu, że mąż ją bił.
– A zasłużyła pani? – zapytał ją sędzia.
 
Pobłażliwa Temida
– Pamiętam, że pierwszy raz o tym, że mąż mnie bije, powiedziałam księdzu – mówi Wanda W. – Powiedział, że taki jest mój krzyż. Gdy już wyprowadziła się z domu, ksiądz chodzący po kolędzie powiedział, że do niej nie przyjdą, bo ona zostawiła męża.
– Nie dopuszczono mojej córki do bierzmowania, ponieważ odeszłam od męża – mówi Anna S.
Najgorzej jest, jeśli wracają, gdy złamie je bieda, samotność, prawo, Kościół, depresja. W ich domach wychowują się kolejni sprawcy przemocy.
– Przemoc domowa dotyka zarówno kobiety, jak i dzieci. Tak traumatyczne przeżycia pozostawiają piętno do końca życia – mówi Danuta Książek, kurator
zawodowy Sądu Rejonowego w Wołominie, ambasador programu „Dzieciństwo bez przemocy”.

Przemoc domowa w Polsce z każdym rokiem rośnie. Na niektórych terenach kraju (głównie na wschodzie) w tym roku było o 40 proc. interwencji policyjnych więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Według CBOS w co piątej rodzinie dochodzi do przemocy fizycznej. W 3 proc. małżeństw dochodzi do wymuszania współżycia seksualnego.
– W wielu krajach sprawca nie może zbliżać się do ofiary. To jest najlepsze rozwiązanie – proponuje prof. Lew-Starowicz. – Brak takiego zapisu prawnego umożliwia sprawcy dalsze dręczenie ofiary.
W Polsce na ogół to oprawca zostaje w domu, nadal krzywdzona kobieta ucieka, tuła się. Jeśli nie ma dokąd iść i mieszkają razem, jest to kolejna forma znęcania się psychicznego. Sądy jakby w ogóle nie brały tego pod uwagę. Polskie prawo nie zakłada możliwości zmuszenia sprawcy przynajmniej do płacenia za wynajmowany przez ofiarę lokal.
 
Pan i władca
Nadal dzieci zmuszane są do kontaktów z człowiekiem, który z ich życia zrobił piekło.
– Zawsze, jak ojciec bił mamę, chowałem się pod stół. Kiedyś przez trzy dni nie mogłem powiedzieć ani słowa. Jakby gardło mi się zawiązało – mówi Paweł. Dziś dwunastolatek od sześciu lat mieszka tylko z mamą. Sędzia pomimo sprzeciwu dziecka uznał, że ojciec powinien widywać się z synem. Gdy raz w miesiącu sprawca wchodził do nowego domu chłopca, ten dostawał drgawek. Trwało to rok.
– Zmuszanie dziecka do kontaktów z takim ojcem jest dla niego wysoce urazowe. Często prowadzi do chorób psychosomatycznych – mówi prof. Lew-Starowicz.
– Ofiary przemocy domowej muszą być bardzo silne. Nasz system prawny, niestety, nie pozwala na to, by szybko stanęły na nogi. Sądy rozpatrują długo, nie ma dostatecznej opieki socjalnej. Terapia psychologiczna, częstokroć wręcz niezbędna, zazwyczaj jest kosztowna. Kobiety te są odrzucane przez społeczeństwa. Wciąż funkcjonuje stereotyp, że skoro kobieta jest bita, to znaczy, że zasłużyła – mówią Marzanna i Elżbieta z Punktu Konsultacyjnego dla Ofiar Przemocy w Kobyłce.
Do punktu przychodzą nie tylko żony alkoholików, ale przede wszystkim „porządnych” facetów, szanowanych przez sąsiadów, którzy swoim najbliższym robią miniaturowy obóz koncentracyjny. Niekiedy z regulaminem na ścianie.
– Biją dlatego, że mają bardzo wysoki poziom agresji w sobie. Biją też dlatego, że mają niezaspokojone jakieś potrzeby albo za mało ich bliscy podziwiają, albo domownicy nie są wystarczająco posłuszni, buntują się. Trzeci wariant to pseudomężczyźni. Agresja jest maską męskości. Są to impotenci albo mężczyźni z małym członkiem lub niewydolni w łóżku – mówi prof. Lew-Starowicz.
Sprawcy, nawet jeśli ich ofiary wyniosą się z domu, znęcają się nadal. Gdy już nie mogą bić, ich przemoc jest niezwykle wyrafinowana. Gnębią swoje żony doniesieniami do prokuratury, śledzą je i dzieci.
– Mój były mąż udusił naszego psa i obserwował z sąsiedniego podwórka, jak zareagowały dzieci – mówi Bożena B.
Mąż Anny S. wraz ze swoją rodziną próbował przekupić wszystkich sąsiadów i znajomych, żeby zeznawali przeciwko niej. Oferował nawet po tysiąc złotych.
 
Czekając na tragedię
Sprawy karne o znęcanie się nad rodziną, które coraz częściej zakładają ofiary, prawie nigdy nie kończą się odsiadką. Zawsze jest to wyrok w zawiasach. Ryszard K. z Kobyłki został aresztowany, dopiero gdy podpalił swoją żonę. Nawet wielokrotne znęcanie się nad nią i dziećmi, pomimo wcześniejszych kar w zawieszeniu, nie skutkowało więzieniem.
– Ani trudne warunki, ani bieda, ani trud samotnego wychowywania dzieci, ani nawet samotność nie są gorsze od męża, który bije – mówi Anna S.
Pięć lat trwała jej sprawa rozwodowa, pomimo że jej mąż był skazany za znęcanie się nad rodziną. Wraz z trójką dzieci tuła się. Wynajmuje mieszkanie. Jej były mąż mieszka w ich 200-metrowym domu.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz