środa, 27 lutego 2013

Dopaść Blidę (NIE, 34/2009)

Barbara Blida

Nowe relacje o produkcji dowodów na przestępczą działalność posłanki SLD i innych polityków lewicy.
W marcu tego roku adwokat Barbary Kmiecik złożył zeznania przed komisją śledczą badającą śmierć Barbary Blidy. Umknęły one uwadze opinii publicznej. A szkoda. Adwokat Marek L. opisał, jak szyto „układ katowicki” i jak próbowano wplątać w mafię węglową Barbarę Blidę.
 




 Prokurator
W sierpniu 2006 r. do domu prokuratora Mirosława P. wtargnęli inni prokuratorzy z wydziału przestępczości zorganizowanej w Katowicach. U ich boku stało czterech zamaskowanych antyterrorystów. Zaczęli przetrząsać dom. Brali co popadało. Nic z tego, co wzięli, do dziś nie uznano za dowody rzeczowe ani nie zwrócono. Partnerka Mirosława P., z którą mieszka, też jest prokuratorem. Żeby przeszukać mieszkanie prokuratora, musi on być pozbawiony immunitetu. Nie dopełniono tego obowiązku. Nie pokazano także decyzji o przeszukaniu. Takowa została doręczona w... 2,5 roku później.
Po rewizji w domu prokurator Mirosław P. poszedł bez wezwania do prokuratury wyjaśnić sprawę. Sam zgłosił też w sądzie dyscyplinarnym wniosek o uchylenie mu immunitetu, aby sprawa mogła nabrać biegu. Czekał kilka godzin pod gabinetem prokuratora Sebastiana Chmielewskiego, aż ten wróci z Warszawy, i tam został zatrzymany. Dokonali tego funkcjonariusze ABW na ustne polecenie prokuratora. Nie istnieje otóż przepis mówiący, że na ustne polecenie można kogokolwiek zatrzymać. Wydaje się pisemne zarządzenie z uzasadnieniem. Poza tym najpierw trzeba postawić zarzuty. Nie uczynili tego. Prokuratura obawiała się, że Mirosław P. ucieknie. Dlaczego, skoro sam zgłosił się do prokuratury?
Mirosławowi P. zarzuca się przyjęcie łapówki w zamian za informację na temat prowadzonego postępowania. Oto zeznania tego, który twierdzi, że dał pieniądze: (...) powiedział mi, że nie udzieli żadnych informacji, bo sprawa jest bardzo utajniona i prowadzi ją prokurator, z którym on nie ma kontaktu. I kazał mi się nie interesować zbytnio sprawą. Podobno za te właśnie niezwykle pomocne mu informacje zapłacił kilkanaście tysięcy złotych. Mirosław P. pasuje do układu, bo zawsze mówiło się, że jest komuch, nie chodzi do kościoła. Ale przede wszystkim znał sprawę mafii węglowej.
 

Adwokat
Jedna osoba to za mało na grupę przestępczą. Znaleziono więc adwokata związanego ze środowiskiem lewicowym. I z liberałami. Pasował jak ulał. Marek L. był pełnomocnikiem Barbary Kmiecik (patrz ramka). To on głośno mówił, że prokuratura stosuje wobec jego klientki areszt wydobywczy. Powiedział też sędziemu, który przedłużył kolejny raz areszt śląskiej „Alexis”, że takie decyzje to może podejmować sąd w „republice bananowej”, ale nie w centrum Europy. Mówił o tym, że w aktach sprawy Kmiecikowej są zeznania ludzi, którzy nigdy takich nie składali, a na sfałszowanych protokołach przesłuchań nie ma ich podpisów. Był niewygodny.
Dziś mecenas L. zeznaje, że prokurator Sebastian Chmielewski także jego nakłaniał do złożenia fałszywych zeznań i złamania tajemnicy adwokackiej. Powiedział, że będę miał postawione kolejne zarzuty, o wiele poważniejsze niż dotychczasowe i na dzień dzisiejszy według jego oceny mam prawie jak w banku sześć lat. Prokurator podkreślał, że mi pomoże (...) jeżeli udzielę mu informacji. Generalnie interesowały go informacje związane z panią Kmiecik i Blidą oraz osobami, które brały od Kmiecikowej pieniądze. Wymienił nazwiska Markowski, Martyniuk, Zaborowski. Są to nazwiska działaczy SLD. Teraz adwokat „Alexis” pan L. nie chce mówić o sprawie. Przesiedział kilkanaście miesięcy za nakłanianie klienta do składania fałszywych zeznań w procesie karnym i pobieranie za to korzyści majątkowej. Czyli siedział za to, że ustalał linię obrony z klientem i nie robił tego bezinteresownie. Siedział za wykonywanie swojej pracy, ale nie tylko. Poza tym powiedział jednemu z gangsterów, że zna paru prokuratorów... Taka sugestia to już rzeczywiście może być trop przestępstwa.
 

Tajniak
Kolejny członek układu to Andrzej W. Wysoki rangą funkcjonariusz CBŚ. Doświadczony, przygotowany, skarbnica wiedzy. Prowadził śledztwo w sprawie mafii węglowej i paliwowej. Poznał też wszystkie szyte przez prokuratora wątki polityczne w obu tych postępowaniach. Znał Kmiecik i Blidę. Wiedział zbyt wiele. Od lat związany ze śląskim środowiskiem lewicowym. On też przesiedział 9 miesięcy w odizolowanej celi. Dlaczego? Według prokuratury uprzedził właścicieli bazy paliwowej w Tychach, handlujących olejem opałowym jako napędowym, że będzie u nich nalot. Za tę rzekomą ochronę wziął kasę. Prokuratura jednak nie zauważyła, że ów nalot Andrzej W. sam wykonał na wniosek przełożonych i to natychmiast, zanim sporządzono nakaz przeszukania. Nie zwrócono też uwagi, że zarekwirował dwie cysterny paliwa po 29 tys. litrów i że zatrzymał zeszyt z wpisami transakcji, który był niezbitym dowodem przestępczej działalności. Ci ludzie zostali więc zatrzymani i oskarżeni na podstawie dowodów, które on znalazł. Czy tak wygląda ochrona, za którą się płaci? Poza tym prokuratura zagubiła notatkę służbową sporządzoną przez jego przełożonych, z której niezbicie wynikało, że W. w dniu, w którym niby miał poinformować właścicieli bazy paliwowej, nie mógł nic wiedzieć o planowanym nalocie, bo wtedy nawet jego przełożeni o tym nie wiedzieli.
Andrzej W. przez długie miesiące więziennej izolatki nie był przesłuchiwany. 9 miesięcy bez żadnej czynności procesowej.
 

Cwaniak
Wszyscy panowie siedzieli z pomówienia jednej osoby. Tomasza W., lokalnego cwaniaczka, wyłudzacza i oszusta, który w zamian za złagodzenie kary mówi, że słyszał, jak ci trzej panowie naradzali się ze sobą w sprawie pomocy gangsterom. Podobno przy nim mówili o łapówkach... Tomasz W., właściciel firmy Propagator, oferującej mydło, powidło, komputery, alarmy, dziwnym trafem wygrywający większość przetargów ogłaszanych przez policję, swymi zeznaniami stworzył i skleił ów układ prokuratorsko-adwokacko-policyjny. Żądał za to uchylenia aresztu. Prokurator Sebastian Chmielewski uchylił mu więc areszt. Uzasadnił to tym, że wskazał nowe okoliczności, w tym zwłaszcza wskazał inne osoby, zasługuje więc na zmianę środka zapobiegawczego. Tomasz W. przypomniał sobie wtedy jeszcze o bazie paliwowej w Tychach i łapówkach za pomoc.
 

Świadek
Zeznania W. nagle uwiarygodnił nowy świadek, Cezary Janeczek. Nadworny świadek prokuratur w Katowicach i Krakowie. Zawsze stosuje ten sam manewr. Opowiada o tym, jak tworzył na potrzeby zorganizowanej grupy przestępczej potrzebne im faktury, po czym dobrowolnie poddawał się niskiej karze. Ludzie przez niego pomawiani hurtowo tracili wolność. Dziś zmienił nazwisko, żeby go nie znaleźli. Dowody, które posiadamy, wskazują, że Janeczek już dawno powinien mieć postawione zarzuty.
Żadne z rewelacji obu donosicieli nie zostały zweryfikowane. Obecnie sprawę prowadzi prokuratura krakowska. Prokurator Mirosław P. do dziś nie otrzymał możliwości zajrzenia do akt w celu zapoznania się z powodami jego zatrzymania i wnioskiem o areszt, choć mu się to należy. Prokuratura Okręgowa w Krakowie owszem postanowiła udostępnić mu: odpis postanowienia o wszczęciu śledztwa, postanowienie o postawieniu zarzutów oraz protokół przesłuchania. A gdzie powody? Już prawie rok Mirosław P. buja się z krakowską prokuraturą. Powołuje się na przepisy i wyrok Trybunału Konstytucyjnego, ale prokuratura albo w ogóle mu nie odpowiada, albo przysyła odpowiedzi kompletnie bez sensu. Poza tym, jak w wielu tego typu sprawach, skargę na prokuratora referenta rozpatruje... prokurator referent.
W maju weszła w życie ustawa o możliwości składania skargi na przedłużające się postępowanie prokuratorskie. Mirosław P. już taką złożył. Bo to, co dzieje się w sprawie „układu katowickiego”, jak szumnie w mediach nazywali tę sprawę przedstawiciele PiS, zakrawa na kpinę. A nad całą sprawą unosi się trup Barbary Blidy.
 

•••
Na pożegnalnym spotkaniu w Prokuraturze Krajowej Zbigniew Ziobro powiedział do swoich prokuratorów: Musicie to przetrwać. Ja tu jeszcze wrócę. A na jednym z czatów internetowych po uzyskaniu mandatu europosła napisał: Zawsze w prowadzonych przeze mnie sprawach kierowałem się sercem. Najważniejszy był dla mnie człowiek.

                                                                                   JOANNA  SKIBNIEWSKA 

Barbara Kmiecik
W połowie lat 90. była jedną z najbogatszych osób w Polsce. Zajmowała się głównie pośrednictwem w handlu węglem. Jest nazywana „Alexis polskiego górnictwa” lub „śląską Alexis”. W roku 2005 została aresztowana pod zarzutem korumpowania wysokich rangą urzędników państwowych. Celem korupcji było wprowadzanie korzystnych dla firm Barbary Kmiecik rozwiązań w polskim prawie. Sprawę szumnie nazwano mafią węglową. To ona obciążyła Barbarę Blidę. Na podstawie zeznań Kmiecik prokuratura prowadzi także śledztwo w sprawie nielegalnego finansowania partii politycznych w latach 1994–2004.

 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz