czwartek, 7 marca 2013

Sędzio, spójrz mi w oczy (NIE 49/2011)

Sędzio, spójrz mi w oczy

 1. 
Sędzia Tomasz Białek ze świdnickiego sądu okręgowego zarzucił nam, że nie powinniśmy pisać o domniemanym przyjęciu przez sędziego łapówki od gangstera, bo sprawę badano i zeznania świadka koronnego, który o tym mówił, uznano za niewiarygodne. Zaraz potem pan sędzia stwierdził, że zeznania świadka koronnego zeznającego przeciwko "gangowi bokserów" też były badane i nikt ich nie zakwestionował. Otóż pan sędzia zapomniał wyjaśnić, że to był ten sam świadek i zeznawał w związku z tą samą sprawą. Ba, nawet mówił to tego samego dnia. Wygląda na to, że jest niewiarygodny, gdy zeznaniami pogrąża sędziego, a wiarygodny, gdy zeznaje przeciw innym osobom. Sędzia pisze do nas, że zeznań tych nigdy nie podważano. Nie wspomina o tym, że prokuratura w Poznaniu prowadzi postępowanie w sprawie fałszowania tych protokołów (VDs46/11/S prowadzi prokurator Boksińska). Bo są tam powtórzenia i wklejki (co jasno wykazał grafolog w ekspertyzie), a całe postępowanie przed sądem toczyło się jedynie w oparciu o kserokopie protokołów zeznań świadka. Oryginałów zeznań nigdy nie pokazano, choć strony występowały o nie przez lata.

2. 
Sędzia twierdzi, że bezpodstawnie czepiamy się prowadzonego przed sądem postępowania przeciwko bokserom, bo powodem skierowania sprawy do ponownego rozpatrzenia były "wyłącznie" względy proceduralne. Ale nie wspomina o tym, co to za względy. Mianowicie sędzia Jedliński prowadzący rozprawę "nie zauważył", że pełnomocnik świadka koronnego mecenas Bokszczanin był także adwokatem trzech oskarżonych. Bronił Stanisława S., Piotra T. Alberta F. i paru innych podsądnych wtedy, gdy był pełnomocnikiem świadka koronnego Daniela B. i mówił mu, co ma zeznawać przeciwko innym podopiecznym tego adwokata. Zarazem sędzia prowadzący tamto postępowanie nie zwrócił uwagi na to, iż na rozprawie obrońcą oskarżonego był substytut, który nie miał prawa reprezentować nikogo przed sądem. Doprawdy to nie proceduralne drobiazgi spowodowały skierowanie sprawy do ponownego rozpatrzenia.

3. 
Sędzia Białek uważa, że skłamaliśmy, pisząc: sędzia Maciej Jedliński sypał wyrokami. Policjantom zniszczył życie. Według Białka sędzia wcale nie zniszczył im życia, bo w sprawie, w której jako oskarżeni występowali byli policjanci, najsurowsze kary to 6 lat pozbawienia wolności. Czyli to tylko 6 lat! Pryszcz! Wcześniej były areszty, utrata pracy, utrata dobrego imienia itp. A wszystko to na podstawie bardzo wątpliwych dowodów albo zupełnie bez nich.

4. 
Podobno napisaliśmy nieprawdę, że sędzia Jedliński skazał Stanisława S. i Piotra T, bo sędzia Jedliński nigdy nie orzekał w sprawie. No, proszę. A my mamy wyrok, gdzie przewodniczącym składu sędziowskiego był Jedliński. Sędzia Białek "zapomniał? napisać, że sprawę "gangu bokserów" podzielono na wiele wątków. Odbywało się więc parę procesów przed sądem. W zaledwie jednym z nich nie sądził Jedliński, ale sędzia Pędziwiatr. I tę akurat sygnaturę akt przywołuje sędzia Białek. W pozostałych przewodniczącym składu był jak najbardziej Jedliński.

5. 
Podobno nieprawdą jest, że w ponownym procesie są ci sami ławnicy, którzy już raz orzekli winę oskarżonych. Może sędzia Białek nie rozpoznaje ludzi? No to my informujemy, że obok sędziego siedzą znów ławnicy: Józef Kostrzewa, Ryszard Oślizło, Elżbieta Dudziak, którzy siedzieli obok sędziego Jedlińskiego przy sprawie dotyczącej korupcji, jakiej miał się dopuszczać gang wobec policjantów, tak dobrodusznie skazanych tylko na 6 lat.

6. 
Podobno napisaliśmy nieprawdę, że policjanci siedzieli w areszcie 6 lat. Ale my tak nie napisaliśmy! Napisaliśmy, że bokserzy siedzieli tyle. A niektórzy nawet więcej?

7
I ostatnia kwestia, w tej sytuacji niezwykle istotna. Podpisany pod listem do "NIE" sędzia Tomasz Białek to przewodniczący składu sędziowskiego, który obecnie orzeka w postępowaniu przeciwko domniemanemu "gangowi bokserów". Na razie nie ma on prawa wypowiadać się w kwestii oceny dowodów! Jak widać, już na początku toczącego się postępowania wie, czy oskarżeni są winni, czy nie. Już dziś wydaje na nich wyrok. A to dyskwalifikuje sędziego.

8
Prokuratura Okręgowa w Świdnicy pisze, że zeznania świadka koronnego wcale nie są tajne. Czemu więc oskarżeni otrzymywali od prokuratora referenta odpowiedzi odmowne, gdy chcieli zapoznać się z oryginalnymi zeznaniami świadka? Czemu one są opatrzone klauzulą "tajne"? Prokuratura twierdzi nawet, że świadek koronny musi być znany wszystkim stronom postępowania. To po co otrzymuje nową tożsamość? Do świdnickiego sądu przywożono świadka koronnego na przesłuchanie śmigłowcem i zamaskowanego. Dla zabawy? Prokurator parę zdań dalej zaprzecza sam sobie. Pisze, że dane świadka są jednak tajne i że taki delikwent otrzymuje nowe dane osobowe, żeby go ci, których oskarżał, nie dopadli w ciemnym kącie.

9.
 Podobno nieprawdą jest, że prokuratorzy Schwartz i Rzeczycka-Jarosz prowadzili razem postępowanie przygotowawcze w sprawie gangu bokserów. Prokurator uzasadnia to tym, że referentem postępowania był prokurator Schwartz, a Rzeczycka-Jarosz zajmowała się jednym z wątków postępowania. Czy więc "NIE? kłamie, podając, że prowadzili je razem?

10
Ponoć przesłuchiwany przez prokurator Rzeczycką-Jarosz przestępca wcale nie uciekł wtedy, gdy pani prokurator go zostawiła samego w pokoju. Uciekł w jej obecności. I prokuratura nie widziała nic niewłaściwego w czynności procesowej przeprowadzonej przez tę prokurator. Po pierwsze, informacje o ucieczce pochodzą od świadków zdarzenia, którzy jasno mówią, że prokurator Rzeczycka-Jarosz wyszła "na siku" w trakcie przesłuchania. Jest ich wielu i są wiarygodni. Policjanci dowożący gościa na przesłuchanie uprzedzali panią prokurator, że powinni być podczas rozmowy, bo przesłuchiwany będzie chciał uciec. Ba, zrobili nawet stosowną notatkę służbową. Rzeczycka-Jarosz ich odprawiła, a gangster zwiał. Po drugie, jeśli nie znaleziono nieprawidłowości w sytuacji gdy bandyta ucieka w trakcie przesłuchania przez prokuratora, to przestępcy mają słodkie życie. Tylko chodzić na przesłuchania.

11. 
Prokurator twierdzi także, że nieprawdziwe jest nasze twierdzenie, że Daniel B. nie może być świadkiem koronnym. Może być, a my to głupki i się nie znamy na ustawie o statusie świadka koronnego. Informujemy więc, że Daniel B. w swoich zeznaniach obszernie opowiada o tym, jak miał wykonać zlecenie zabójstwa. A każdy choćby podejrzany o naruszenie art. 148 kk nie może mieć statusu świadka koronnego (zgodnie z ustawą). Tymczasem Daniel B. ma. Poza tym zgodnie z ustawą musi zwrócić zagrabioną kasę, a poszkodowanym przez niego delikwentom "wynagrodzić krzywdy". A Daniel B. ani nic nie oddał, ani niczego nie wynagrodził.

12.
Prokuratura odniosła się też do artykułu "Jak wsadza pedofil" o zniszczonych przez nią lekarzach z Wałbrzycha. Najważniejszą kwestią w piśmie prokuratury jest to, że teza, iż stał za tym Ziobro, jest nieprawdziwa. Zapraszamy więc prokuratorów do obejrzenia konferencji prasowej wyemitowanej w telewizji publicznej, na której Ziobro opowiadał o tej sprawie. Mówił o swoim "sztandarowym sukcesie" (10maja 2006 r.).

13. 
Podobno napisaliśmy nieprawdę, że w tym postępowaniu był świadek koronny. Ale my nie napisaliśmy, że taki tam był. Napisaliśmy, że Maciej G. współpracował z prokuraturą.

14
 Prokurator twierdzi, że Maciej G. nie obciążał innych. Zapewniamy, że w trakcie 136 przesłuchań, z którymi mieliśmy okazję się zapoznać, mówi zupełnie co innego.

15.
 Podobno nie oskarżano go o załatwianie lewych zaświadczeń lekarskich. To co znaczą zarzuty prokuratorskie, które mu postawiono w tej kwestii? Przed sądem nie stanął jako oskarżony tylko dlatego, że się zabił.

16. 
Prokurator napisał też, że napisaliśmy nieprawdę w kwestii śmierci G. Według niego napisaliśmy w artykule "Jakwsadza pedofil", że Maciej G. się powiesił. Prokurator pouczył nas i napisał: "zmarł w dniu 16.08.2006 r. W wyniku zamachu samobójczego". Szanowna Prokuraturo, otóż nie napisaliśmy, że Maciej G. się powiesił. Napisaliśmy dokładnie: Aż pewnego dnia zabrakło głównego świadka oskarżenia. Gralec popełnił samobójstwo. Wydaje nam się, że to to samo, co śmierć "W wyniku zamachu samobójczego".

17.
 Prokurator stwierdził też, że nieprawdą jest, iż "miejscowi adwokaci trafiali za kratki". Ponieważ zatrzymano TYLKO dwóch miejscowych adwokatów. No to trafiali za kratki czy nie?

18. 
Podobno informacje w artykule "Jak wsadza pedofil" są nieścisłe, bo było wiele dowodów winy lekarzy, a nie, jak napisaliśmy - ŻADNE poza rewelacjami nieżyjącego już bełkoczącego w pijanym widzie, chorego psychicznie świadka. Według prokuratora dowodem były historie choroby pacjentów. Ależ napisaliśmy o tym! To fragment naszej publikacji: "Mam siedemdziesiątkę, jestem po dwóch zawałach. Przesiedziałem prawie miesiąc" - mówi pacjent Gralca. Siedział, bo Schwartz uznał, że wyłudził od ZUS rentę, gdyż wcale nie był chory. On, prokurator, to wie, bo czytał w internecie, że opisane przez lekarza objawy są inne. Poza tym on wcale nie dyszy, czyli nie miał żadnego zawału. EKG, echo serca i inne badania mówiące jasno o przebytych zawałach nic dla prokuratora nie znaczą. Według niego to zwykła ściema. Takich pacjentów jest wielu. Według prokuratora - wyłudzaczy i oszustów. Większość aresztowanych to rocznik 1944-45. Wszyscy z wieloletnią historią choroby wieńcowej. Jeden z zatrzymanych miał w ciągu 8 lat 3 zawały, 5 razy poszerzano mu naczynia wieńcowe, a niedawno miał wszczepione by-passy. Ale według Schwartza jest on zdrowy.

19.
 Podobno Maciej G. nie zostawił listu pożegnalnego, w którym mówi, że kłamał, składając zeznania. Prokuratura napisała, że znalezione przy nim listy "miały charakter osobisty" i były skierowane do bliskich. I to akurat jest prawda! Bo list ten był skierowany do najbliższych, był osobisty i autor przepraszał w nim tych, których skrzywdził. Oraz tych, których kłamliwie pomówił.

Joanna Skibniewska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz