piątek, 8 marca 2013

TRUPEK z Ib (NIE 51/2011)



 
 Jeszcze 10 lat temu samobójstwa wśród dzieci stanowiły 10 proc. wszystkich zgonów. Dziś jest ich ponad 20 proc. Rocznie zabija się pięćdziesięcioro 10-latków. Nastolatki giną z własnej ręki 300 razy w roku. Ogromna większość z powodu kłopotów szkolnych. Szkoły i nauczyciele nigdy nie ponieśli za to odpowiedzialności. Nigdy!

I
Gdzie była nauczycielka geografii, gdy Bartek łykał relanium? Pewnie mówiła wtedy innemu uczniowi, że żaden z niego Polak. Prawdziwy patriota musi wiedzieć, ile kilometrów ma Wisła. Albo jaki jest przemysł na Pomorzu. Bartek miał 15 lat. Nigdy nie był orłem. Matematyka to jego koszmar. Nie zdał 2 razy. Już trzeci raz był w pierwszej klasie gimnazjum. Wagarował, bo się bał, że zostanie wyrwany do odpowiedzi. Zacinał się wtedy. W głowie miał pustkę.
- Oczywiście, nie chciało mu się nauczyć - komentowali nauczyciele. Gdy mówił, że uczył się pół nocy, tylko wszystko zapomniał, to albo się z niego śmiali, albo nie wierzyli. Aż szkolny pedagog skierował wniosek do sądu rodzinnego. Sędzia też nie myślał zbyt długo. Jeśli jeszcze raz nie zda, zostanie umieszczony w ośrodku opiekuńczo-wychowawczym. Tam już dopilnują, żeby się uczył? Bartek przyłożył się. Matmę zaliczył na 3, polski na 3, fizykę i chemię na dwóję. Mama była dumna. I biedniejsza o kilka tysięcy. Bo chłopak cały rok brał korepetycje.
- Nie licz na to, że cię przepuszczę - powiedziała geografka. I dotrzymała słowa. Z geografii dostał jedynkę. Prosił, błagał; interweniował wychowawca, przychodziła matka. Chłopak był gotowy nauczyć się na pamięć książki i mapy. Byleby tylko nie iść do ośrodka. Ale nauczycielka była nieugięta. Bartek podjął decyzję o samobójstwie w czerwcu. Zaraz potem gdy dowiedział się, że znowu nie zda.

II
Zrobiłem to, bo ciągle na mnie krzyczeliście (...) Pani pedagog ciągle na mnie krzyczała. Pani dyrektor to mnie nienawidziła. Chyba jak wszyscy. Zdałem sobie sprawę, że nie warto żyć...  - taki list napisał 16-letni Mateusz S. z Jankowic. W pierwszej klasie zaliczył repetę. Nie dał rady z polskim. Od tego czasu był naznaczony przez niektórych nauczycieli. Ten nieuk, mówili. Nie chciał chodzić do szkoły. Wymyślał choroby, potem uciekał z niektórych lekcji. Matce mówił, że nauczyciele i dyrektorka go nienawidzą. Jedna z nauczycielek powiedziała mu w twarz, że jego czas się skończył. Kilkanaście godzin przed śmiercią Mateusz poszedł do kościoła. Wieczór spędził u przyjaciela, któremu się zwierzył, że chciał porozmawiać ze szkolną panią pedagog. Szukał pomocy. Miał dużo problemów. Nauka nie wchodziła mu do głowy. Chciał pogadać z kimś mądrym. Pedagog go nie przyjęła, krzyknęła na niego, że nie ma czasu, a on nie jest jedynym dzieckiem w szkole, które potrzebuje pomocy. Powiesił się niedługo po powrocie do domu.

III
Szymek miał 13 lat. Wyskoczył z XI piętra. Chodził do dobrej warszawskiej szkoły. Zawsze był dobrym uczniem, ale coś zaczęło się z nim dziać. Nie rozumiał, czemu nic nie wchodzi mu do głowy. A nauczyciele wymagali. Coraz częściej porównywali go do najgorszego kolegi w klasie.
- Miałam o tobie inne zdanie - powiedziała polonistka, gdy stwierdził, że "Pan Tadeusz" Mickiewicza jest głupi. I wtedy się zaczęło. Rodzice byli wzywani do szkoły. Wszyscy wyzywali go od leni i nierobów. Przestał chodzić na kółko teatralne, zrezygnował z nauki gry na gitarze. W listopadzie wychowawczyni powiedziała, że jest zagrożony z 3 przedmiotów. I że nie widzi go w następnej klasie. I że się zawiodła. O swojej decyzji napisał na Facebooku. Potem wyskoczył.

IV
13-letniaMagda rzuciła się pod pociąg. w kwietniu, zaraz po egzaminach do gimnazjum. Miała mało punktów. Nauczycielka czytała jej test i wyśmiewała się z odpowiedzi przy całej klasie. Ten o Koperniku i Słońcu krążącym wokół Ziemi wywiesiła na szkolnej gazetce - jako największą głupotę roku.
 Magda czuła na sobie spojrzenia kolegów i to, że cała szkoła się z niej śmieje. Gdy nauczycielka skomentowała, że miejsce Magdy jest w szkole specjalnej, uciekła z klasy z płaczem. Dziewczynka odkręciła gaz po powrocie ze szkoły. Nie chcę, żebyście musieli się mnie wstydzić - napisała do rodziców. Na pogrzeb zostali wydelegowani uczniowie z różnych klas. Przyszli też nauczyciele. Szkoła kupiła wieniec. Potem na godzinie wychowawczej nauczycielka mówiła o Magdzie. O tym, jaka była głupia. Ile kłopotu i nieszczęścia narobiła rodzicom. Czy po przyjściu do domu pamiętała jeszcze łzy dziewczyny wybiegającej z klasy, czy może usiadła do poprawiania klasówek i szybko znalazła ucznia, z którego pośmieje się w szkole następnego dnia?

V
Łukasz był grubasem, bo lubił zjeść. Na pierwszej przerwie zjadał kanapkę, a na następnej biegł do barku przy szkole po frytki. W pierwszych klasach dzieciaki trochę mu dokuczały, ale teraz, w czwartej, już wiedziały, że Łukasz może i jest gruby, ale też koleżeński. Chłopiec lubił polski i biologię. Ale odkąd WF-u uczył nowy nauczyciel, bardzo nie lubił tych zajęć. Tamtego dnia też nie chciał iść do szkoły, bo była gimnastyka. Ale tata nie chciał słuchać.
- Musisz ćwiczyć, żebyś wyglądał jak prawdziwy facet - powiedział. Rozebrał się i stanął wśród kolegów.
 - Biustonosza zapomniałeś - powiedział pan od WF.
To był początek. Była jeszcze połknięta piłka, turlający się brzuch itp. Łukasz znosił śmiechy nauczyciela i kolegów. Nie wytrzymał dopiero tekstu: Biegasz jak down.
W domu chciał się powiesić na pasku ojca. Całe szczęście, że starsza siostra wróciła wcześniej z liceum. Też kiedyś miała lekcje z tym nauczycielem. Wiedziała, na co go stać. Przeniesiono Łukasza do innej szkoły. Ma zwolnienie z WF. Prowadzone są badania dotyczące wpływu, jaki na skłonności samobójcze wywierają ciśnienie powietrza, plamy na Słońcu, wahania pogody i gospodarki oraz czynniki biologiczne: dziedziczenie, ciąża itp. Analizowane są również związki z gruźlicą, trądem, alkoholizmem, psychozą czy cukrzycą.

Samobójstwa u ludzi młodych rozpatrywane są pod kątem patologii w rodzinie, rozwodu rodziców, braku czasu dla dzieci. w tych rozważaniach nie ma punktu "beznadziejny nauczyciel". Ktoś, kto umie skutecznie zgnoić. A przecież tzw. kłopoty szkolne to czwarte miejsce wśród przyczyn wszystkich samobójstw. Samobójstwa popełniają już dzieci 7-letnie. w tym wieku jest ich statystycznie najmniej, ale nikt nie jest w stanie powiedzieć, ile ich jest naprawdę. Dane policyjne większość takich zjawisk opisują jako wypadki. Jest też mnóstwo nieudanych prób samobójczych.
Jeden 9-latekpodcinał sobie żyły na przegubie ręki, ale po drugiej stronie. Skończyło się tym, że będzie miał sznyty do końca życia. Dzieciak nie chciał żyć, bo dostał pierwszą w życiu jedynkę i pani powiedziała, że będzie sprzątał ulice, jak dorośnie. Mama jest biznesmenką. Całe szczęście, że nie umiał się skutecznie zabić. Próby samobójcze w tej grupie wiekowej częściej podejmują uczniowie słabsi od kolegów, drugoroczni i nieśmiali. Najistotniejszą przyczyną zamachów są po prostu złe oceny. Wcale nie przemoc rówieśników czy złe relacje z kolegami. Marne stopnie to ponad 60 proc. przypadków. 12-letni Marek D. powiesił się 2 dni po rozdaniu świadectw, gdyż z angielskiego dostał jedynie dostateczny. Najwięcej samobójstw uczniów przypada na maj i czerwiec tuż przed zakończeniem roku szkolnego. Także opinia nauczyciela bywa dla dziecka czymś niezwykle ważnym. 8-letnia Kasia z Wołomina chciała się zabić, bo pani napisała uwagę do rodziców: Uczennica z premedytacją przeszkadza w prowadzeniu lekcji. Potem dziewczynka tłumaczyła, że ona wcale nie robiła tego z żadną premedytacją, tylko koleżanka ukradła jej gumkę, więc zareagowała. Skuteczność rośnie z wiekiem. Tak bardzo, że w przedziale między 14. a 18. rokiem życia dokonanych samobójstw jest ok. 300 rocznie. 55 proc. z nich z powodu kłopotów szkolnych. Poza tym 30 proc. wszystkich targnięć na życie jest z nieznanej przyczyny. Ile w tej grupie jest dzieci poniżanych z powodu braku takich wyników w szkole, jakich od nich wymagano?
Znacznie częściej dzieciaki zabijają się przez to, co dzieje się w szkole niż przez nieszczęśliwą miłość. Według badań 90 procent uczniów szkół średnich podziela pogląd o śmierci, która jest wybawieniem. Na pytanie, od czego wybawieniem, 80 procent z nich odpowiedziało, że od nadmiernych wymagań i poniżenia. Wszyscy wskazali na szkołę.

Joanna Skibniewska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz