czwartek, 29 sierpnia 2013

Gdzie ci terroryści? (NIE Nr 28/2013, 2013-07-05)


Co możemy zrobić, gdy napadnie nas policja? Nic.

Czerwiec 2013 r., Sulejówek, biały dzień.
Przed komis samochodowy podjeżdża kilkanaście radiowozów, 4 autobusy policyjne, nad głową lata śmigłowiec. Z samochodów wybiegają policjanci w kominiarkach i z długą bronią. Obezwładniają wszystkich, którzy znajdują się na terenie komisu.
– Gleba!
Zakuwają ich w kajdanki.
Do wszystkich: – Spierdalać, zaraz tu będzie strzelanina!
Do szczekającego owczarka sąsiadów wymierzają lufę pistoletu. Skuwają mieszkających w pobliżu staruszków.
– Zamknij ryj! – krzyczą do starszej kobiety. – Który to jest J.? – pyta przez megafon funkcjonariusz.
Z błota wyłania się ręka przed chwilą obezwładnionego chłopaka.
– Jego rozkujcie.
Policjanci podnoszą go z błota. Pytają, jak się czuje. Czy porywacze dobrze go traktowali.
– Jacy porywacze?
– To nie został pan porwany przez właściciela komisu?
– Siedzę sobie u kolegi. Nic nie wiem o żadnym porwaniu.
Funkcjonariusze wszystkich zatrzymują i wiozą na dołek. Niedługo potem rzeczywiście się okazuje, że porwania nie było.
– Dobrze, że mojego syna nie było w firmie, bo nie wiem, czyby go nie zastrzelili – mówi rzekomy porywacz, ojciec 4-letniego chłopca.
Było anonimowe zgłoszenie, że J. został porwany. Ale nikt nie raczył tego sprawdzić…
Sprawę rzekomego porwania prowadzi prokuratura. Bo jak tu się przyznać do takiej wtopy?
Policjanci z Katowic dostali 20 marca informację, że w mieszkaniu przy ul. Orkana przebywa poszukiwany uzbrojony przestępca związany z przestępczością samochodową. Antyterroryści wpadli tam wieczorem. Przestępcy nie było. Było dwoje lokatorów – kobieta i mężczyzna. Byli kopani, szarpani, a mieszkanie zostało zdemolowane. Kobiecie wybili zęby, walili jej głową w podłogę, a mężczyzna o mało nie stracił oka. Poszukiwany gangster został potem zatrzymany w innym mieszkaniu w tym samym budynku.
Za raz po tej akcji odezwał się komendant Główny Policji, zapewniając, że policja rozpoczęła już przygotowanie nowych zasad i metodyki działania w podobnych sytuacjach. Marek Działoszyński poinformował, że powołał zespół, który zajmuje się m.in.wprowadzeniem obowiązku rejestracji tego typu akcji.
Akcja z Sulejówka wydarzyła się już po tych obietnicach. Nadzorowała ją Komenda Główna Policji.
Policjanci, którzy pomylili mieszkania w Katowicach, stanęli przed sądem. Ale nie za brak kompetencji.
– Zarzuty przedstawiono policjantom biorącym bezpośredni udział w akcji. Przedmiotem zarzutów nie jest kwestia omyłkowego wejścia do mieszkania, dotyczą one nieadekwatnego użycia siły fizycznej wobec pokrzywdzonego w stosunku do zaistniałej sytuacji. – To rzeczniczka katowickiej prokuratury.
Po widowiskowej polityce przyszedł czas na widowiskową policję. Żeby kogokolwiek podejrzanego o cokolwiek zatrzymać i przesłuchać, wysyła się super wyszkolone oddziały antyterrorystów potrzebne do capnięcia niebezpiecznych bandytów. Prawdziwych terrorystów brak, antyterrorystów mrowie. Wyglądają jak z amerykańskich filmów SF i dobrze wypadają w telewizji. Dowodzą nimi wielcy macho z małymi mózgami. W czasie, gdy policja powinna pracować głównie mózgiem, a nie wrzaskiem i szybkostrzelną bronią.

Joanna Skibniewska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz