poniedziałek, 20 października 2014

Mgła ze spiżu (Tygodnik Nie, nr 40, 2014, str. 2)

Pomnik smoleński w Rosji pochłonął już wiele milionów zł. Tymczasem wciąż go nie ma i długo nie będzie.


Mgła ze spiżu

            W 2012 roku ministrowie kultury Polski i Rosji, Bogdan Zdrojewski i Aleksander Awdiejew, uzgodnili, że na miejscu katastrofy Tu-154 pod Smoleńskiem stanie pomnik. Wspaniały, monumentalny, ponadczasowy, ponad podziałami.
- Pomnik będzie stał w pobliżu kamienia upamiętniającego ofiary katastrofy, odsunięty od płotu, tak aby mieścił się w osi widokowej. To było dla nas bardzo ważne – powiedział wtedy Zdrojewski.

Awdiejew podkreślił, że między obiema stronami nie ma żadnych problemów związanych z tym pomnikiem – zapewniały media zarówno polskie jak i rosyjskie.
Zaraz potem ogłoszono konkurs. Pod patronatem prezydentów Komorowskiego i Miedwiediewa został rozpisany międzynarodowy konkurs na pomnik, który miał stanąć w Smoleńsku. Określono miejsce i wielkość monumentu. Ustalono ze stroną rosyjską, że bedzie to pomnik o wymowie niereligijnej.

Ustalono warunki konkursu. Były jasne: miejsce tragedii, bez symboli religijnych, powierzchnia do 400 m. kw.

            W końcu grudnia 2012 r w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku zebrał się sąd konkursowy w
Adam Myjak
składzie: profesor Adam Myjak (przewodniczący), prof. Grzegorz Kowalski, Ewa Komorowska, prof. Jurij Pawłowicz Wołczek, Walerij Josifowicz Pierfiljew, Stefanie Amparo Weinmayr, Hartmut Stielow i Mariusz Knorowski i wyłonił zwycięski projekt.
Wygrał projekt z ogromnym krzyżem, umiejscowiony zupełnie gdzie indziej niż zakładano i znacznie większy niż planowano.
Zwycięski projekt jest znakomicie wpisany w pejzaż, przyrodę, przestrzeń. Z jednej strony muru znajduje się miejsce, w którym samolot wbił się w ziemię, i połamane przez jego upadek brzozy. Z drugiej strony - jar, który też znamy z opisów katastrofy. Zaletą projektu jest także to, że nie ingeruje w istniejące już symbole - wciąga w swój obręb krzyż postawiony spontanicznie w 2010 r. obok miejsca katastrofy i pamiątkowy kamień – zapewniali członkowie jury.


Najbardziej zachwycona prostym, ogromnym krzyżem była Komorowska. O tym, że zupełnie inne były ustalenia ze stroną rosyjską, już zapomniano. Zapomniano także, że zupełnie inne były warunki konkursu. Wygrany projek nie ma z nimi nic wspólnego. Projekt nagrodzony  (Andrzej Sołyga, Dariusz Śmiechowski oraz Dariusz Komorek) zajmuje powierzchnię ponad 1000 m2 oraz nie odpowiada miejscu “którego centrum zajmuje obecnie „kamień z tablicą”. 

Sąd Konkursowy minął sie z prawdą w uzasadnieniu werdyktu, iż “Przy użyciu środków artystycznych rozwiązano problem zagospodarowania przestrzennego, nie wychodząc poza granicę 400 m2, określonych w warunkach Konkursu. “. Nawet idiota, który choćby liznął w podstawówce dodawanie cyfr, widzi, że pomnik będzie miał przeszło 1000 m. kw.

Pomnik miał stanąć 10 kwietnia 2013 roku. Tymczasem pomnika jak nie było tak nie ma.
 Zdrojewski, jako organizator konkursu, wielokrotnie informował, że wszystkiemu winni są Rosjanie. Jak zawsze. Według jego relacji, strona rosyjska nie chciała przekazać gruntu, na którym ma
stanąć monument. Nie wspomniał tylko, że z powodu naruszenia warunków konkursu, zmieniono miejsce postawienia pomnika. Nie powiedział też, że ustalone 400 m. kw. zamieniło się w przeszło 1000 m. kw., oraz, że na tym terenie trwa śledztwo prokuratorskie i nikt nie może tam wejść żeby teren ten wymierzyć.
Zadziwiające są także koszty budowy. Tym bardziej, że co roku koszty te rosną, choć żadnej budowy nie ma. Zgodnie z warunkami konkursu, pomnik miał kosztować 1 mln. Euro. Czyli przeszło 4 mln. zł. Jednak w niecały rok potem dodatkowymi pieniędzmi na budowę pomnika zajął się Senat. W 2013 roku senatorzy dodali 3 mln. zł.  z  pieniędzy przeznaczonych w budżecie na muzea.
Tymczasem w tym roku kolejną dotacją zajął się Sejm ustalając budżet na rok 2015. Posłowie
zaakceptowali poprawkę przyznającą 570 tys. złotych na budowę pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej z kwietnia 2010 roku. O tę kwotę zminiejszą się wydatki na kulturę i ochronę dziedzictwa narodowego.
Pomnika jeszcze nie ma. Nawet nie rozpoczęto jego budowy. Nie ruszono dłutem, a koszty mimo to wciąż rosną...

            10 kwietnia 2014 r. zapytano rodziny ofiar, co myślą o opóźniającej się budowie pomnika w Smoleńsku. Zapytani powiedzieli, że w ogóle nie chcą żadnego pomnika w tym miejscu, bo podejrzewają, że nigdy nie będa mogli tam pojechać.

Joanna Skibniewska
 askibniewska@poczta.onet.pl

Ile kosztowała nas do tej pory katastrofa smoleńska?
40 tys. zł wysokość jednorazowego wparcia, które otrzymała każda rodzina ofiar katastrofy na mocy decyzji rządu (łącznie 3,8 mln zł). Kwota ta nie była opodatkowana.
250 tys. Zadośćuczynienia dla każdego członka rodziny ofiary katastrofy
2 tys. zł miesięcznie przyznał premier jako renty specjalne 73 osieroconym dzieciom
4 tys. zł renty dla 4 żon, które pozostały same lub z trójką lub większą liczbą dzieci.
2 do 3 tys. zł dożywotniej renty dla 11 niepracujących współmałżonków ofiar.
800 do 2 tys. zł miesięcznie kosztują 3 renty dla rodziców ofiar.
Każda rodzina otrzymała świadczenia z ZUS przysługujące rodzinom, uzależnione od stażu pracy i wynagrodzenia osoby, która zginęła.
6,4 tys. zł; Każda rodzina otrzymała zasiłek pogrzebowy w najwyższej możliwej kwocie (mimo że pogrzeby odbyły się na koszt państwa).
Skarb Państwa wykupił miejsca pochówku i ich 25-letnią dzierżawę.
100 tys. zł dla wszystkich rodzin posłów, którzy zginęli w katastrofie z polisy, którą wykupiła kancelaria.
5 tys. zapomogi wypłacono z kasy Sejmu rodzinie każdego zmarłego posła.
Para prezydencka ubezpieczona była na łączną kwotę 3 mln zł.
Ponadto:
702 tys. zł kosztowała ceremonia powitalna ofiar katastrofy na lotnisku Okęcie, przygotowanie Sali Torwar i domu pogrzebowego na cmentarzu Północnym do uroczystości żałobnych oraz przewiezienie tam trumien z Okęcia
647 tys. zł kosztowała msza za ofiary katastrofy na Placu Piłsudskiego w Warszawie
6,16 mln zł kosztowały uroczystości pogrzebowe pary prezydenckiej
3,4 mln zł kosztowały pogrzeby pozostałych ofiar
5,5 mln zł wydały władze Krakowa na przygotowanie miasta do uroczystości
3 mln zł wydały władze Warszawy na przygotowanie miasta do uroczystości
272 tys. zł kosztowało wykupienie miejsc na cmentarzach dla ofiar katastrofy
1,6 mln zł kosztował pomnik ofiar katastrofy na Powązkach
169 tys. zł kosztował sarkofag pary prezydenckiej na Wawelu
3 mln zł kosztowała budowa pomników nagrobnych pozostałych ofiar
65 tys. zł 105 urn onyksowych, które po napełnieniu ziemią z miejsca katastrofy zostały przekazane m.in. rodzinom ofiar.



2 komentarze: